GRUPA ROBOCZA ds. pracy nad Ustawą o Zawodzie Psychoterapeuty

GRUPA ROBOCZA ds. pracy nad Ustawą o Zawodzie Psychoterapeuty

Eksperci o ustawie

Szersze spojrzenie na psychoterapie oraz podstawy legislacyjne, które proponuje Prof. dr hab. Mateusz Stróżyński, psycholog, psychoterapeuta psychodynamiczny, filozof i filolog klasyczny, pracownik Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Superwizor International Society for the Transference Focused Psychotherapy oraz superwizor Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej.

Fot. Adrian Wykrota

Patrzmy szerzej

W trakcie debaty toczącej się wokół prawnego uregulowania zawodu psychoterapeuty w Polsce widzimy częste odwołania do badań naukowych. Zwolennicy poglądu, że jedynie osoby z określonym wykształceniem (medycznym, psychologicznym etc.) powinny być uprawnione do wykonywania zawodu psychoterapeuty, przytaczają artykuły naukowe uzasadniające jakoby tę tezę. Problem w tym jednak, że politycy stanowiący prawo czy opinia publiczna nie mają możliwości samodzielnej, szczegółowej oceny jakości naukowej badań czy artykułów, które w niniejszej debacie są cytowane. A sposób powoływania się na wiedzę naukową w tej debacie upraszcza i zniekształca rzeczywistość.

Dlatego chciałbym zaproponować trochę inne podejście do całej sprawy, które nie podważa w żadnym stopniu wartości empirycznego badania skuteczności różnych metod terapii czy zwiększania naszej wiedzy na temat różnych czynników obecnych w procesie leczenia, ale raczej poszerza nasze spojrzenie na tę bardzo złożoną kwestię. Pytanie, jak zapewnić dostępną dla wszystkich, skuteczną i kompetentnie prowadzoną psychoterapię, wykracza bowiem daleko poza ramy jednej dyscypliny naukowej. Przedstawiciele żadnej z nich nie mogą sobie więc rościć prawa do udzielenia jedynej i wyczerpującej odpowiedzi na to pytanie.

Uniwersyteckie studia psychologiczne (ani żaden inny specjalistyczny kierunek) w Polsce nie przygotowują do kompetentnego prowadzenia psychoterapii, która jest niezwykle złożoną aktywnością praktyczną. Akademickie studia psychologiczne dostarczają jedynie podstaw wiedzy teoretycznej o psychologicznym funkcjonowaniu człowieka. Twierdzenie, że wiedza naukowa jest jedynym lub choćby najważniejszym narzędziem, którym powinien dysponować psychoterapeuta, wskazuje na obecność swego rodzaju tunelowego widzenia niezwykle skomplikowanego zagadnienia. Jeśli tak patrzymy, nasze pole widzenia kurczy się do fragmentu i stajemy się ślepi na całość i na kontekst, w jakim ten fragment istnieje.

Obserwując debatę o psychoterapii, można odnieść wrażenie, jakbyśmy cofnęli się do wieku XVIII i do oświeceniowej idei, że edukacja i racjonalne, logiczne myślenie rozwiążą problemy ludzkości. Próbowaliśmy wcielić w życie tę ideę i można obserwować efekty ideologicznej, technokratycznej wizji społeczeństwa. Nie słyszę jakoś zachwytów na temat miejsca, w którym się znaleźliśmy. Co więcej, najnowsze badania naukowe z zakresu neuronauki, kognitywistyki, psychologii społecznej, a nawet biologii, pokazują coraz wyraźniej, że to osiemnastowieczne podejście nie ma wiele wspólnego z nauką, ale jest po prostu przesądem.

Jako ludzie nie kierujemy się przede wszystkim logiką, obiektywnymi faktami czy wyuczonymi schematami behawioralnymi, ale bardzo złożonym systemem nieuświadomionych zwykle emocji, motywacji i intuicyjnych sądów, a nasza inteligencja jest ze swojej natury relacyjna, ucieleśniona, kontekstualna i kolektywna. Dlatego, zamiast cytować artykuły naukowe na rzecz mojej tezy, zwrócę uwagę na pewien aspekt, dostępny każdemu człowiekowi, który chce skorzystać ze zdrowego rozsądku. (Czytelnicy zainteresowani znalezieniem literatury naukowej z pewnością ją znajdą, a niezainteresowani – cóż, nawet nie zaczną szukać).

Zachęcam Czytelników, żeby zadali sobie pytanie: 

“Czy chciałbym skorzystać z pomocy psychoterapeutycznej raczej kogoś, kto ma ogromną wiedzę o najnowszych wynikach badań, czy kogoś, kto ma dużą empatię, z kim dobrze się rozmawia, kto jest otwarty na inne poglądy?

Naturalnie, podobnie jak ja, Czytelnicy zapewne chcieliby trafić na psychoterapeutę idealnego, który posiada i jedno, i drugie. Ale w realnym świecie musimy ułożyć sobie jakoś priorytety.

Z pewnością w najbliższych latach dynamicznie rozwijająca się AI będzie w stanie rozmawiać z pacjentami, mając do dyspozycji o wiele większą i precyzyjniejszą wiedzę naukową niż jakikolwiek profesor psychologii. AI będzie w stanie stosować procedury terapeutyczne o wiele systematyczniej i sprawniej niż człowiek. Jeśli więc istotą skutecznej terapii jest wiedza naukowa terapeuty i stosowanie przez niego określonych procedur, nie będziemy potrzebować ustawy o zawodzie psychoterapeuty. Chyba że w psychoterapii chodzi jednak o szereg innych rzeczy. Czy ktoś z Czytelników miałby ochotę posłać swoje nastoletnie dziecko na terapię prowadzoną przez AI? Dlaczego właściwie nie, jeśli twarda wiedza naukowa i empirycznie uzasadnione, logiczne procedury to – jak nas niektórzy przekonują – najważniejsze rzeczy w psychoterapii?

W ICD-11, najnowszej klasyfikacji chorób i zaburzeń Światowej Organizacji Zdrowia, mowa jest o tym, że metody pracy terapeutycznej powinny mieć nie tylko oparcie w badaniach empirycznych, ale pojawia się też kategoria klinicznej użyteczności, która związana jest z doświadczeniem poszczególnych psychoterapeutów i ich społeczności. Jak wspomniałem, zainteresowani Czytelnicy nie będą mieli najmniejszych problemów ze znalezieniem artykułów naukowych na temat znaczenia umiejętności interpersonalnych terapeutów (np. empatii, ciepła, szczerości, elastyczności) dla skuteczności procesu terapii. Żadna jednak liczba przeczytanych artykułów naukowych nie przekłada się na wzrost empatii, szczerości czy elastyczności.

Opinia publiczna wprowadzana jest w błąd na temat ustawy o zawodzie psychoterapeuty, który znajduje się obecnie w Sejmie, gdyż jej przeciwnicy sugerują, że lekkomyślnie postuluje ona automatyczne dopuszczenie do pracy psychoterapeutycznej absolwentów kierunków nie związanych z psychologią czy medycyną. Przemilcza się jednak, że projekt zakłada, iż kluczową rolę w przygotowaniu terapeuty do zawodu ma odgrywać kilkuletnie szkolenie psychoterapeutyczne, nieporównanie bardziej praktyczne niż studia psychologiczne na najlepszej nawet uczelni. Szkolenie takie stwarza możliwość rozwoju wspomnianych przed chwilą umiejętności interpersonalnych i cech osobowości, poprzez doświadczenia samorozwojowe i terapeutyczne, nie wspominając o wymogu stałej superwizji kandydatów, prowadzonej przez doświadczonych psychoterapeutów.

Ze względu na charakter współczesnej kultury, wielu pacjentów czuje się dziś, jak popsute maszyny i żyje iluzoryczną nadzieją, że psychoterapeuta szybko ich naprawi kilkoma błyskotliwymi wskazówkami psychologicznymi. Nic mi nie wiadomo o jakichkolwiek naukowych podstawach dla twierdzenia, że człowiek przypomina maszynę, którą naprawi dawka informacji czy racjonalnych argumentów. Propagowanie takich koncepcji uważam wręcz za niebezpieczne, zwłaszcza w czasach, w których jednym z największych wyzwań dla naszej przyszłości będzie zrozumienie i określenie dokładnych różnic między AI a człowiekiem. Patrzmy szerzej. Dzięki temu zawsze mamy szansę zobaczyć trochę więcej.

Prof. dr hab. Mateusz Stróżyński, psycholog, psychoterapeuta psychodynamiczny, filozof i filolog klasyczny, pracownik Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Superwizor International Society for the Transference Focused Psychotherapy oraz superwizor Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej.